Marek Golanowski został wybrany nowym przewodniczącym Gminnej Spółki Wodnej w Kraszewicach. Walnemu Zgromadzeniu, które go wybrało nie dane było jednak poznać, jaka jest kondycja finansowa spółki. Powołany przez Starostę komisarz spółki Damian Lewandowski zaproponował, aby to co było odciąć grubą kreską. - Jeśli jednak państwo macie dowody, że doszło do defraudacji środków - droga otwarta do organów ścigania - poinformował.
Przedstawiony przez pełniącego obowiązki zarządu Damiana Lewandowskiego porządek obrad Walnego Zgromadzenia Gminnej Spółki Wodnej (GSW) był bardzo ascetyczny: otwarcie, przyjęcie porządku obrad, wybór zarządu i komisji rewizyjnej, wolne głosy i wnioski, zamknięcie zebrania. Wyszło na to, że rolę przewodniczącego obrad i protokolanta wziął na siebie Lewandowski, który na komisarza spółki został powołany przez Starostę po tym, jak - z uwagi na liczne nieprawidłowości - odwołany został przez starostę zarząd spółki. Starosta postawił mu jedno zadanie: przeprowadzenie nowych wyborów.
NIE TERAZ
Już na początku obecny na zebraniu Jan Wojtaszek, który choć jest członkiem GSW, to jednak delegatem na Walnym nie był, koniecznie chciał zabrać głos, na co nie pozwalał mu jednak przewodniczący obrad. - Panie Janku, obradują teraz delegaci, udzielę pan głosu w punkcie czwartym: wolne głosy i wnioski - oznajmił.
- Ale sprawa jest ważna... - przekonywał Wojtaszek.
- Sprawa jest śmiertelnie ważna - odparł Lewandowski, podtrzymując jednak swoje stanowisko.
- Nie no, wybory będą nieważne - oświadczył Wojtaszek.
Do zarządu zgłoszono 5 kandydatur: Marek Golanowski (zarząd wybrał go przewodniczącym), Józef Adamus (zastępca przewodniczącego), Mariusz Podgórski (skarbnik), Łukasz Konieczny (sekretarz) i Marek Podgórski. Wcześniej prowadzący obrady zastrzegł jednak, że nie mogą to być członkowie spółki, którzy nie są delegatami, co spotkało się z protestem ze strony Wojtaszka. - Statut mówi inaczej, pan wprowadza delegatów w błąd - dowodził. Lewandowski pozostał jednak przy swoim, a to on decydował. - Być może, to jest pana zdanie - odparł Wojtaszkowi.
W komisji rewizyjnej, nie bez oporu, ale zgodzili się zasiąść: Roman Dzięcielski (przewodniczący), Marek Kędzia i Zbigniew Śniegula.
- A co ta komisja może, jak będzie nie tak? - spytał Śniegula.
- Dużo - usłyszał odpowiedź.
- Ale do tej pory coś tam było nie tak i co ta komisja zrobiła? - pytał retorycznie Śniegula.
ODCINAMY TO GRUBĄ KRESKĄ
Głosowanie było jawne, uchwała dotycząca składu zarządu i komisji rewizyjnej przyjęta została en bloc. Wojtaszek podnosił, że nie ma komisji skrutacyjnej, co jest błędem, wytykał też Lewandowskiemu, że wbrew statutowi ograniczył prawa wyborcze członków nie będących delegatami. Ci chcieli wiedzieć, dlaczego przeprowadzono wybory, skoro nie przedstawiono im sprawozdania, także tego finansowego, za lata minione.
- Zarząd został odwołany przez Starostę, członkowie komisji rewizyjnej zrezygnowali, przecież za kogoś się tego nie zrobi, bo kto ma to zrobić - tłumaczył obecny na Walnym wójt Konrad Kuświk. Nie wszyscy byli jednak taką odpowiedzią usatysfakcjonowani.
- W myśl przepisów zarząd jest obowiązany zdać sprawozdanie finansowe do Starosty za rok poprzedzający. Koniec kropka - dowodził Jan Kędzia. (...) Zdane jest to sprawozdanie, czy nie? Jakie są finanse? Co, jeśli po czasie wyjdzie, że jest zadłużenie? - dopytywał.
Lewandowski tłumaczył, że nowy zarząd nie może ponosić odpowiedzialności za działania poprzedników. Przyznał równocześnie, że takie sprawozdanie nie zostało przez poprzedni zarząd złożone.
- Ale proszę nam powiedzieć, jaki dobrostan przejmujemy - domagali się delegaci. Odpowiedzi nie uzyskali. - Odcinamy to grubą kreską - sugerował Lewandowski. - Jeśli jednak państwo macie dowody, że doszło do defraudacji środków - droga otwarta do organów ścigania - poinformował.
Kędzia dopytywał, czy w czasie kiedy odwołany już był przez starostę zarząd - z konta spółki pobierane były jakieś środki.
- Ja nie mam dostępu do konta bankowego spółki - odparł p.o. zarządu.
- Nic nie wiemy, sprawozdania też nie ma - denerwował się Kędzia.
- Bo zarządu nie ma - usłyszał.
- Tu jest zarząd - wskazał na Lewandowskiego.
NIE WIEM
W ramach wolnych głosów i wniosków Jan Wojtaszek poinformował, że wcześniej zwrócił się do p.o. zarządu z pismem, w którym wyartykułował najważniejsze, nurtujące go pytania. W odpowiedzi dowiedział się, że w dokumentach przekazanych staroście przez poprzedni zarząd GSW nie ma sprawozdania z działalności spółki za 2020 r.
- Przedstawiciel starosty pełniący obowiązki zarządu spółki nie jest w stanie wyegzekwować od byłego zarządu sprawozdania za 2020 rok? - dziwił się Wojtaszek. Okazało się również, że komisarz zarządu nie zna stanu konta GSW. Bo choć wystąpił w tej sprawie do banku - ten zgodnie z prawem bankowym odmówił mu udzielenia pisemnej informacji, wyjaśniając, że udzielenie informacji wymaga osobistego stawiennictwa w siedzibie banku oraz złożenia podpisu na karcie wzoru. Lewandowski tego jednak nie zrobił. - Ze względu na ograniczenia czasowe sprawowania funkcji jako p.o. zarządu (...) odstąpiłem od w/w czynności - poinformował.
- Pan nas okłamał, że bank panu nie udzielił informacji. Bank chciał udzielić, tylko pan nie chciał tej informacji - denerwował się Wojtaszek.
Na podstawie wyciągów bankowych wiadomo jedynie, że stan konta w momencie powołania p.o. zarządu wynosił ok. 3 tys. zł.
- W momencie zablokowania konta, gdy pierwszy raz Starosta odwołał zarząd spółki, na koncie było 13,8 tys. zł. Teraz są 3 tysiące - wyznał Wojtaszek. Przyznał równocześnie, że zwrócił się do starosty i p.o. zarządu z pytaniem, na jaki cel, w jakim czasie i na jakiej podstawie prawnej zostało wyprowadzone z konta ponad 10 tys. zł.
- To są bardzo poważne zarzuty - ostrzegał Wojtaszka Lewandowski.
- Ale niech mi pan odpowie - upierał się Wojtaszek. Dodał również, że powstałe zawirowania doprowadziły do tego, że spółka nie otrzymała w tym roku kilkudziesięciu tysięcy zł dotacji (z Powiatu, Urzędu Marszałkowskiego, Urzędu Wojewódzkiego i Gminy), bo nikt o nie nie wystąpił. - Panowie! Nie mieli kompetencji do napisania wniosku, a mieli kompetencje do wyciągnięcia pieniędzy z konta? I osoba pełniąca obowiązki zarządu mówi, że ona nie ma czasu, żeby tę sprawę wyjaśnić? - oburzał się Wojtaszek.
Wójt Kuświk apelował, aby ograniczyć się do zadawania pytań, jeśli takie są. - Dokumenty, których nie ma, nikt wam ich nie stworzy - dowodził. - Pan starosta zdecydował o rozwiązaniu zarządu i powołaniu pana Damiana w jednym celu: przeprowadzenia tych wyborów i wyłonienia nowego zarządu. I miał na to 3 miesiące. (...) Bank odmówił mu dostępu do konta, chociaż pan Damian wystąpił.
- Chłopie, jak odmówił! - rozeźlił się Wojtaszek.
- Bez emocji panie Wojtaszek - próbował uspokoić go Lewandowski.
ROZLICZAMY CZY ZAPOMINAMY?
Nowy przewodniczący zarządu Marek Golanowski przyznał, że on i Józef Adamus również byli członkami poprzedniego zarządu. - Ale czynnie braliśmy udział tylko dwa lata - tłumaczył. - Potem poprzedni przewodniczący jakoś o nas zapomniał, czy może byliśmy niewygodni, bo pytaliśmy o rozliczenia, o sprawy, które były dla niego nieciekawe. Mamy już w ciągu niespełna roku wybierany trzeci zarząd. Myślę, że ten jest wybrany legalnie, bo poprzednie to był taki sztuczny twór pod potrzeby pana przewodniczącego. (...) Przyszedł czas porządkowania tego wszystkiego, dlatego mam pytanie: Czy robimy grubą kreskę, czy rozliczamy poprzedni zarząd z 6-letniej działalności, szczególnie chodzi o działalność ekonomiczną? Teraz nie wiemy, czy przejmujemy długi, o których nawet możemy nie wiedzieć, praktycznie puste konto, nieściągnięte składki za ten rok, brak dotacji... Czy rozliczamy do tyłu, czy zapominamy o tym, co było. (...) Myśmy przez trzy lata nie byli dopuszczani do żadnych dokumentów. Teraz tę spółkę trzeba odtwarzać. Ba, trzeba jeszcze zaufanie ludzi zdobyć, które jest utracone.
- Przede wszystkim czy wiadomo, że są jakieś długi? - dopytywał nowy przewodniczący komisji rewizyjnej.
- Tego nikt nie wie - usłyszał gremialną odpowiedź.
- Bo jeśli są jakieś długi, to ktoś je podpisał - kontynuował Roman Dzięcielski. - Jak ktoś je podpisał, to bierze za nie odpowiedzialność.
Poparł go Lewandowski. - Trudno żebyście brali odpowiedzialność za działanie poprzedników - przekonywał. - Natomiast jeśli państwo macie takie twarde dokumenty, jak pan Wojtaszek, który twierdzi, że starosta ma do prokuratury byłego przewodniczącego zgłosić, to można zawsze to zrobić. Tylko to trzeba jeszcze uprawdopodobnić i udowodnić. Nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby komisja rewizyjna powołała biegłego księgowego, żeby te księgi zbadał.
Golanowski powtórzył, że nowy zarząd nie wie, jaka jest w tej chwili sytuacja finansowa spółki. - To powinno być normalne przekazanie, a my przez rok czasu mieliśmy takie boksowanie się ze spółką, żeby mnie wybrali na przewodniczącego, żeby ktoś tam się nie dowiedział, co było kiedyś - podsumował.
- Bo jeśli istnieje dług i ktoś wystąpi przeciwko spółce z tym długiem to nasza dyskusja nie ma znaczenia, bo to sąd będzie decydował - wyznał Zbigniew Śniegula. - Dlatego my musimy wiedzieć czy istnieje dług - zwrócił się do Lewandowskiego. Takiej wiedzy jednak p.o. zarządu nie posiadał.
TERAZ BĘDZIE INACZEJ
Józef Adamus przypomniał, że były przewodniczący zrobił Walne Zgromadzenie, na które przyszły tylko 4 osoby. - Ja to zbojkotowałem, to przewodniczący się posunął jeszcze dalej i zrobił walne sam i sam sobie absolutorium udzielił - dowodził.
- Właśnie już wtedy powinien zostać odwołany. Zrobił protokół i sam sobie absolutorium udzielił. No Kim Ir Sen - przekonywał Golanowski.
- On sobie udzielił absolutorium a starostwo to klepło - wytknął Wojtaszek.
- Ja ze swej strony mogę obiecać, że ta spółka będzie funkcjonowała inaczej - oświadczył Golanowski. - Będzie przejrzysta. (...) Ja zrobię tak, że gros odpowiedzialności na danej sekcji sceduje na sekcyjnych, nie będę królem i władcą tej spółki. Będą rozdzielone pieniądze na poszczególne sekcje i praktycznie sekcyjni razem z członkami powinni decydować, co u nich powinno się robić. (...) To nie może być scentralizowane. Teraz naprawdę będzie to inaczej działało. To gwarantuję.
JUR
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu pulstygodnia.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz