Jeden z najbardziej znanych i cenionych polskich dziennikarzy telewizyjnych Bogdan Rymanowski 6 września odwiedził Bibliotekę Publiczną w Ostrzeszowie.
Uczestnicy, cieszącego się dużym zainteresowaniem, spotkania poznali kulisy pracy w największych stacjach informacyjnych oraz blaski i cienie bycia reporterem, a także wysłuchali kilku związanych z tym anegdot.
Swoją karierę zawodową Rymanowski rozpoczął w 1990 roku w Radiu Kraków. Później związany był m.in. z radiem RMF FM, TVP 1, Radiu i TV Puls oraz od roku 2001 do 2018 z TVN24, gdzie prowadził "Fakty", "Kawę na ławę" i "Jeden na jeden". Ostatnio głośno jest o jego transferze do Polsatu.
- W ubiegłym roku skończyłem pięćdziesiątkę, więc stwierdziłem, że to ostatni czas na zmiany - powiedział. - Postanowiłem zmienić otoczenie. Teraz będę pracował w innej, konkurencyjnej stacji telewizyjnej. Będę chciał stworzyć nowy program. Z żalem przyszło się żegnać z "Kawą na ławę", można powiedzieć jednym z moich dzieci, ale cóż, takie jest życie. Można powiedzieć, że kto się nie rozwija, stoi w miejscu. Rutyna jest największym niebezpieczeństwem dla każdego człowieka, a zwłaszcza dla dziennikarza.
Spotkanie prowadziła dyrektor biblioteki Dorota Owczarczak. Zadała gościowi szereg pytań dotyczących jego pracy, a także poprosiła o definicję rzetelnego dziennikarza. Zdaniem Rymanowskiego to człowiek, który nie stosuje chwytów manipulacyjnych i w stosunku do każdego rozmówcy stosuje takie same zasady.
- Rzetelność to przede wszystkim uczciwość wobec wszystkich polityków, żeby tak samo każdego traktować - tłumaczył. - Mówiąc wprost, to nie jest możliwe, bo jesteśmy tylko ludźmi, ale ważnym jest, żeby dążyć do ideału. Ja na przykład nie lubię sytuacji, kiedy zaprasza się dwóch polityków, powiedzmy z prawicy i lewicy i gra się dwóch na jednego. To znaczy, z jednym z nich tak się zgadzam, że jesteśmy we dwóch przeciwko temu trzeciemu. To jest po prostu niefajne.
Dochowując tych zasad trzeba jednak liczyć się z bardzo różnymi, nie zawsze pozytywnymi, reakcjami.
- Ja chcę, żeby po rozmowie ten ktoś chciał ze mną jeszcze rozmawiać - przyznaje Rymanowski. - Chociaż rzeczywiście były takie przypadki, że były ciche dni z jakimś posłem czy ministrem. Jest taki polityk, z którym kilka lat się nie spotkałem. Nie mógł mi wybaczyć, że bardzo ostro go potraktowałem.
W opinii Rymanowskiego obecnie coraz bardziej brakuje polityków z osobowością, takich których stać na większą otwartość podczas telewizyjnych występów.
- Politycy tak boją się własnych szefów, w obawie, że nie dostaną miejsca na liście partyjnej, że ograniczają się do tzw. przekazów dnia - tłumaczył. - To dotyczy wszystkich opcji politycznych. Przekaz dnia polega na komunikacie, który dany poseł lub minister otrzymuje esemesem bądź mailem "masz mówić to i to", w takim duchu. To jest najgorsze, co może być. Ja nie potrzebuję automatów w rozmowie.
Bohater spotkanie nie zajmuje się jednak wyłącznie bieżącą polityką. Na swoim koncie ma także rozmowy z Ryszardem Kuklińskim oraz Marianem Zacharskim, a także kilka ważnych książek, w tym "Towarzystwo Lwa Rywina", "Ubek. Wina i skrucha", a także "Gracze", w której zawarł portrety najbarwniejszych polskich piłkarzy. Za swój dorobek otrzymał wiele nagród, m.in. tytuł Dziennikarza Roku przyznany przez miesięcznik "Press".
REK
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz