3,5-letni Kacper wpadł w szczelinę i zawisł na głowie, która została uwięziona między deskami drewnianej kładki urządzenia zabawowego ze zjeżdżalnią. Dramat rozegrał się na placu zabaw w Ostrzeszowie. Gdyby nie dwóch przypadkowych mężczyzn, którzy zachowali zimną krew i pospieszyli dziecku z pomocą, mogłoby dojść do tragedii.
Do dramatycznego zdarzenia doszło w minioną niedzielę (4 sierpnia) około godz. 18 na placu zabaw przy ul. Sportowej w Ostrzeszowie. 3,5-letni Kacper był pod opieką babci. Kiedy wszedł na zestaw zabawowy ze zjeżdżalnią, nieoczekiwanie wpadł w szczelinę, gdzie zabrakło jednej deski, i zawisł na głowie zatrzymując się na dolnej wardze i potylicy.
Chłopiec był sztywny, nie ruszał się, nawet nie płakał. Spanikowana babcia nie wiedziała, jak mu pomóc. – Rozpłakał się dopiero, jak go wyciągnęli – mówi ojciec 3,5-latka
Na szczęście na placu było dwóch mężczyzn ze swoimi pociechami, którzy widząc, co się stało natychmiast pospieszyli na ratunek. – W jednej chwili podlecieli do wiszącego Kacpra i chyba uratowali mu życie – mówi z wdzięcznością ojciec dziecka.
Rodzice pojechali z Kacprem do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Ostrowie Wlkp., gdzie chłopiec został przebadany, zszyto też mu wargę. W karcie informacyjnej zapisano, że chłopiec ma otwartą ranę wargi dolnej i ranę w okolicy wędzidełka wargi górnej, doznał też urazy głowy w okolicy potylicznej.
Ojciec chłopca powiadomił o wszystkim Policję. Funkcjonariusze niemal natychmiast udali się na miejsce zdarzenia, wykonali dokumentację, zabezpieczyli uszkodzone urządzenie taśmą i o wszystkim powiadomili Urząd Miasta i Gminy. Następnego dnia zniszczona deska została wymieniona.
Na szczęście wszystko się dobrze goi, 3,5-latek wrócił do domu i jest pod czujną obserwacją rodziców. Przez 7 dni nie może wychodzić z domu, biegać, skakać…
- Wtedy, w tym szoku nawet nie podziękowaliśmy tym panom za uratowanie synka – mówi tata Kacpra. – Teraz możemy to tylko zrobić za pośrednictwem mediów. Jesteśmy Wam panowie wdzięczni i z serca dziękujemy – wyznaje. Dodaje równocześnie, że jego głównym celem jest uczulenie wszystkich na to, co na takich placach się dzieje. Zarówno zarządzających nimi, jak i samych rodziców. – Stan urządzeń powinien być systematycznie sprawdzany, a i rodzice – jeśli zauważą jakąś usterkę, też powinni zareagować – dodaje.
Na terenie placu nie ma regulaminu korzystania z niego. W tym regulaminie powinno być też zapisane, kto jest jego zarządcą, jak również numer telefonu, pod który można zadzwonić w przypadku zauważenia jakiś uszkodzeń, które mogą zagrażać bezpieczeństwu przebywających tam dzieci.
Poprosiliśmy burmistrza Patryka Jędrowiaka o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Ten odesłał nas do dyrektora Wydziału Kształtowania Środowiska i Spraw Komunalnych, który m.in. odpowiada za place zabaw na terenie miasta i gminy, i który posiada pełną wiedzę na ten temat. Jego stanowisko przedstawimy w czwartek. JUR
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz