- Dzisiaj naszą obecnością pokazujemy wyraźnie, że śp. Wiesław bardzo dobrze wypełnił swoją misję i powierzone przez Boga powołanie – mówił podczas pogrzebu doktora Wiesława Maciejewskiego proboszcz doruchowskiej parafii, ks. kan. Ireneusz Powaga. - Okazał się wiernym aż do ostatniego pacjenta, którego jeszcze wieczorem odwiedził. Okazał się wiernym, aż do śmierci.
[FOTORELACJA]2146[/FOTORELACJA]
Nieprzebrane tłumy pożegnały w minioną sobotę (14 czerwca) na ostrzeszowskim cmentarzu śp. Wiesława Maciejewskiego, który od 30 lat był lekarzem w Ośrodku Zdrowia w Doruchowie. Najbliżsi, pacjenci, pracownicy ochrony zdrowia, mieszkańcy doruchowskiej gminy, władze samorządowe, senator Ewa Matecka, duchowni, strażacy, koleżanki i koledzy z klasy IV c miejscowego Liceum Ogólnokształcącego (matura 1985). Wszyscy.
- Jesteśmy tutaj dzisiaj z powodu śmierci Wiesława. Pana Doktora, Lekarza – mówił proboszcz. - On dobrze znał swoją profesję, jestem przekonany, że również wiedział, iż powołaniem lekarzy - jak mówił niegdyś św. Jan Paweł II - jest inaczej miłować człowieka, pełniej miłować człowieka, miłować go tam, gdzie już inni miłować nie potrafią.
Proboszcz doruchowskiej parafii mówił o zmarłym jako o dobrym, pełnym empatii i pokory wobec świata człowieku. Wspominał, jak bardzo się cieszył, był wręcz dumny, że mógł zaśpiewać z chórem pod batutą siostry Lilii przed Jasnogórską Panią.
- Co my teraz zrobimy bez naszego Pana Doktora? – mówił kaznodzieja. - Kto będzie się nami opiekował? A przecież gdyby żył sto lat, czy zaradziłby wszystkim naszym biedom, potrzebom? Dzisiaj naszą obecnością pokazujemy wyraźnie, że On, śp. Wiesław, bardzo dobrze wypełnił swoją misję i powierzone przez Boga powołanie w tym niespełna 60-letnim okresie swojego życia. Okazał się wiernym aż do ostatniego pacjenta, którego jeszcze wieczorem odwiedził. Okazał się wiernym, aż do śmierci.
Odszedł po cichu, niespodziewanie.
Wiesiu, teraz śpij i niech sen Twój będzie prosty. Ból pozostanie nam – idącym.
Jerzy Bińczak (matura 1985)
Byłeś Wiesławie nieodłączną częścią naszej społeczności. Oddelegowany ze szpitala w Ostrzeszowie do Ośrodka Zdrowia w Doruchowie ponad 30 lat służyłeś ludziom lekarską pomocą. Było to trudne doświadczenie, pomiędzy Ostrzeszowem a Doruchowem pobudowałeś w Przytocznicy swój dom dla swojej rodziny, by mieć blisko i tu, i tu. Dałeś się poznać jako człowiek, sąsiad i lekarz. Dobry człowiek. Posiadłeś ogrom wiedzy praktycznej, doskonaliłeś swoje umiejętności i pracowałeś w zgranym zespole ludzi oddanych sobie i mieszkańcom naszej gminy. Cechowała Cię duża zdolność do empatii oraz szczególny rodzaj gotowości do udzielania pomocy. Znalazłeś też czas dla rodziny, na rozmowę w gabinecie, na przeczytanie listu od pacjenta, który napisał ci odręcznie, że jesteś wspaniałym człowiekiem i lekarzem.
Znajdowałeś czas na śpiewanie w chórze i życie duchowe, na spotkania z ludźmi przy stole i z kolegami na ostatnim zjeździe z okazji czterdziestolecia matury. Zawsze elegancki, taktowny, delikatny, używający raczej mało słów. Nie lubiłeś konfliktów, kłótni i nerwowych przemocowych sytuacji.
Byłeś też pacjentem, bo nie ominęło cię doświadczenie chorowania, które zmienia człowieka i uczy pokory. (...) W sytuacjach walki o zagrożenie swojej ukochanej żony i w każdym innym przypadku, gdzie toczył się bój o życie człowieka, umiałeś o to zadbać i podtrzymać wiarę, gdy odchodzili twoi bliscy i nasi bliscy. Jesteśmy ci za to dozgonnie wdzięczni.
Tracimy w Tobie kolejnego cenionego lekarza spośród naszego grona. I nie wiem, czy było zapotrzebowanie w niebiosach na lekarza, ale jeśli tak, to musimy się na to zgodzić i oddać Ciebie Bogu, choć przychodzi nam to z dużym trudem i smutkiem. Ale zostawiasz nam następne pokolenie, twoich synów, już lekarzy.
Nie wiem, co zabrałeś ze sobą w tę pielgrzymkę nadziei. Może harcerski plecak wypełniony ideałami, zasadami, przyjaźniami, z posmakiem dymu z płonącej nocą watry? A może nucisz harcerską piosenkę o wędrówce przez życia wertepy, które już za Tobą? A może wziąłeś tam lekarską torbę, bo może się przydać.
Wiem jedno. Lubiliśmy z Tobą być. I dziękuję Ci za to, że podzieliłeś się dobrocią swojego serca z nami. Dzisiaj sobota, świeci słońce. Matka Boża pierze i suszy pieluszki Jezuskowi. Niech Ona Cię tam pilnuje, by twoja droga była jasna i prosta. A jak dojdziesz do celu i spotkasz tam naszych to powiedz im, że nasze spotkanie to tylko kwestia czasu. A my będziemy o Tobie pamiętać. Spoczywaj w pokoju wiecznym, Przyjacielu.
(Położna Małgorzata Chróścik nad trumną śp. Wiesława Maciejewskiego)