Zamknij

Nasza cierpliwość się kończy. W Grabowie protestujący rolnicy spotkali się z ministrem rolnictwa

10:20, 07.06.2024 . Aktualizacja: 10:29, 07.06.2024
Skomentuj

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski spotkał się 1 czerwca w Grabowie nad Prosną z rolnikami ze Stowarzyszenia Rolnicy Południowej Wielkopolski. – Nasza cierpliwość się kończy – mówili. Pytany o Zielony Ład minister wyznał, że ,,w takiej formule, w jakiej został zaproponowany, jest zbyt restrykcyjny w okresie kryzysu’’.

Spotkanie nie było wcześniej zaplanowane. Minister tego dnia odwiedzał bowiem m.in. gospodarstwo sadownicze państwa Ofierskich w Książenicach, był też w gminach Doruchów i Łęka Opatowska.

Początkowo ustalono, że na rozmowy z ministrem uda się do gabinetu burmistrza Maksymiliana Ptaka 6-osobowa delegacja. Ostatecznie burmistrz Ptak wraz z ministrem Siekierskim zaprosili do Urzędu wszystkich protestujących.

ROLNICY POTRZEBUJĄ TYCH PIENIĘDZY

Podczas spotkania jeden z liderów Stowarzyszenia Robert Kinastowski pytał ministra, jak widzi wypłacenie dopłat, które – jak mówił - nie są chyba jeszcze w całości naliczone. Poruszył też temat suszy. – Rolnicy potrzebują tych pieniędzy – dowodził. – Sprzedajemy tanio zboże z powodu m.in. Ukrainy. Obiecaliście, że to będzie szybko, sprawnie, a wszystko się gdzieś tam wlecze.

Rolnicy byli zdeterminowani - Przyjechaliśmy porozmawiać, bo naprawdę nasza cierpliwość się już kończy – wyznał jeden z nich. – Powiem szczerze, że mi osobiście jest wstyd, że ja jako prosty człowiek pouczam takich ludzi, jak wy, którzy mają wykształcenie, macie szerokie horyzonty – dowodził, zwracają uwagę na niekorzystne dla rolników zapisy w Zielonym Ładzie. - Chciałem się zapytać, jaki ma pan stosunek do Zielonego Ładu, jak chce pan nas do niego zachęcić – zwrócił się do ministra.

Pytań było więcej: dlaczego służby weterynaryjne ,,wywierają taki duży nacisk’’ na rolników, czy będą mieli co zrobić ze swoim zbożem, gdzie i za ile będą mogli je sprzedać? Rolnicy uprzedzali, że oczekują konkretnych odpowiedzi, a nie, że będzie tylko tak, że się wygadają i na tym się skończy. – To się tak nie skończy – mówili z naciskiem.  – Nasza cierpliwość się już kończy.

DECYDUJE GIEŁDA

 Minister Siekierski poinformował, że dopłaty będą zrealizowane do końca czerwca. – Były opóźnienia, które wynikały z opóźnień w systemie informatycznym – nie ukrywał. – Proszę też wziąć pod uwagę, że jeszcze nie ma 6 miesięcy mojej obecności w resorcie - zauważył. Co do zboża Siekierski przypomniał, że do 5 czerwca można składać wnioski i tutaj nie będzie żadnych problemów. (…) - Jeśli chodzi o ,,obiecanki’’ to myśmy jakiś specjalnych obietnic nie składali, chcieliśmy to po prostu w miarę ogarnąć i uporządkować - tłumaczył. - Ja też pochodzę z gospodarstwa i wiem na czym to polega, ale wiem też, jaka jest skala zmian, że to są już inne gospodarstwa, inny system produkcji, że gospodarstwa towarowe są bardzo wrażliwe na to, co się dzieje na rynku.

Siekierski zwrócił też uwagę, że o cenie zboża tak naprawdę decyduje giełda. – W zeszłym roku produkcja rosyjska była w granicach 110 mln ton. Rosja wskutek embarga miała duże nadwyżki w gazie. Już od wielu lat oni mieli taką politykę, że wpuszczali inwestorów zewnętrznych, ale stawiali warunek, że tam ma być produkcja - tłumaczył.

- Tylko dlaczego ta produkcja do nas wjechała, ona ma inne standardy – przerwał jeden z protestujących.

- I poszedł wielki eksport z Rosji na rynek światowy, stąd obniżyły się bardzo ceny – tłumaczył dalej minister. - Oni obniżyli, bo chcieli to sprzedać.

Z RĘKĄ W NOCNIKU

Emocje chwilami rosły. - Ale my nie mamy pretensji o to, na jakim poziomie są ceny światowe – tłumaczyli rolnicy. - Mamy tylko pretensje do pana, że pan nas nie zabezpieczył, bo nam się wmawiało, podnoszono standardy, redukowano różne substancje, wycofywano GMO. Tak, to jest zdrowa żywność dla naszych dzieci, dla naszych konsumentów, ale teraz w tym momencie to zostaliśmy z ręką w nocniku, bo spełniamy te normy, ponosimy większe koszty i wjeżdżają towary, które są spoza Unii i norm tych nie spełniają.

- Jest w tym trochę prawdy, ale jedzie pan też pod publiczkę – odparł minister.  – Generalnie żywność, która wchodzi na nasz rynek jest dopuszczalna, jeśli chodzi o bezpieczeństwo.

NASZE KOSZTY SĄ WIĘKSZE

Protestujący rolnicy przypomnieli, że wolny rynek polega na tym, że każdy ma te same prawa. Czyli zasada jest prosta: albo to co sprzedajemy to produkujemy, albo wolno sprzedawać tylko to, co my produkujemy. Czyli żywność można sprzedawać tylko w takim standardzie, w jakim my produkujemy. Albo jak sprowadzamy z Ukrainy i Rosji, czyli w gorszym standardzie, czyli my Polacy możemy produkować w gorszym standardzie. I proszę nam przywrócić te opryski, które były o wiele tańsze i nie ma problemu, nie mamy pretensji - mówili.

Czesław Siekierski zwrócił jednak uwagę, że handel obowiązuje w obie strony – I mamy 19 mld euro saldo dodatnie w eksporcie artykułów spożywczych. Cały eksport wynosi 52 mld euro. Importujemy za 33 mld euro, a więc 19 mld euro jest nadwyżki. Mamy 10-krotnie większy eksport w porównaniu do roku 2004, kiedy wchodziliśmy do UE - tłumaczył

- Ale panie ministrze, zasada jest bardzo prosta. Mu chcemy mieć takie same warunki, jakie mają Ukraińcy i inne państwa zewnętrze – odpowiedzieli rolnicy. - A więc skoro oni mogą pryskać sielonkiem za 30 zł na hektar pola, to my też chcemy pryskać za 30 zł, a nie za 300 złotych. Wtedy możemy pszenicę sprzedawać tak samo po 500 zł, a nie po 1000 zł. A teraz my ponosimy o wiele większe koszty a każecie nam sprzedawać po 500 zł. Taka cena przecież dwa miesiące temu była.

TYLKO NAJWYŻSZY

- Chciałem tylko powiedzieć, że tę cenę, która jest teraz to uratował tylko sam Pan Bóg, bo to on zrobił to, co się stało w Rosji. Przyszły silne mrozy, na Ukrainie teraz susza… Nikt więcej tego nie zrobił, tylko Najwyższy.   

Poseł Krzysztof Hetman zwrócił uwagę, że podany przez rolnika przykład najlepiej obrazuje, że wpływu na cenę zboża nie mają, nie miały i nie będą mieć rządy, tylko m.in. właśnie takie zrządzenia losu. Rolnicy byli jednak innego zdania. - Rządy też – przekonywali.

Odpowiadając na jedno z pytań, minister Siekierski przyznał, że służby kontrolne są bardziej aktywne wtedy, kiedy przyjeżdżają do rolników, mniej na granicy. - Rzeczywiście wymogi, jeśli chodzi o restrykcje wobec rolników, są duże – nie ukrywał. - Kilka dni temu rozmawiałem z Głównym Lekarzem Weterynarii, żeby trochę pofolgowali.

ZIELONY ŁAD ZBYT RESTRYKCYJNY

A co z Zielonym Ładem? - Ja wnioskowałem i wielokrotnie podnosiłem na Radzie Ministrów Rolnictwa UE i podczas rozmów z poszczególnymi komisarzami, żeby zmienić decyzje, jeśli chodzi o sprawy związane ze środkami ochrony roślin, z nawożeniem. - Z tego Unia się wycofała szybko, później wycofała się z ugorowania, poluzowane też zostały te wszystkie sporawy związane ze zmianowaniem - poinformował

Ale jaki jest pana stosunek do Zielonego Ładu? -dopytywali rolnicy.

- Zielony Ład w takiej formule, w jakiej został zaproponowany, jest zbyt restrykcyjny w okresie kryzysu. (…) Importowane towary, nie tylko spożywcze, powinny też spełniać podobne wymogi, jak jest w Europie – oświadczył minister. JUR

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu pulstygodnia.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%