Trwa rozbudowa szpitala. Proszę powiedzieć, na jakim etapie dziś jesteśmy?
- Tak jak widać, jesteśmy już po wyjściu z fundamentów, na etapie budowy pierwszej kondygnacji. Rozbudowa przebiega zgodnie z harmonogramem i powinna się zakończyć w przyszłym roku.
Może Pan przypomnieć, co w tym budowanym skrzydle się znajdzie?
- To będzie skrzydło składające się z 3 kondygnacji. Na pierwszej, czyli parterze, będą poradnie specjalistyczne oraz poradnia POZ. Przeniesiemy tam także z pomieszczeń piwnicznych poradnię endoskopową i punkt pobrań materiału do badań w laboratorium, znajdzie się też miejsce na niewielki punkt usługowy lub sprzedażowy. Na parterze będzie również ,,wieczorynka’’.
Na drugiej kondygnacji planowany jest oddział rehabilitacji dziennej oraz kolejne gabinety poradni specjalistycznych. Na trzeciej (to będzie kolejny etap, nieobjęty tą inwestycją, który będzie realizowany w kolejnych latach) planujemy oddział internistyczny, który zostanie połączony z obecnym oddziałem. Ten połączony oddział będzie już dostosowany do współczesnych standardów opieki medycznej, z salami dwu- i trzyosobowymi, oddzielnymi łazienkami. Rozszerzony zostanie o 5 łóżek przeznaczonych dla pacjentów geriatrycznych. Wówczas oddział będzie liczył łącznie 39 łóżek.
Skoro ma to być kolejny etap inwestycji, trzeba będzie na jego realizację szukać kolejnych środków.
Tak, ta inwestycja będzie musiała być finansowana ze środków własnych lub przy współudziale właściciela szpitala, czyli Powiatu Ostrzeszowskiego.
Szpital żyje ostatnio konfliktem między częścią personelu medycznego a pielęgniarką naczelną. Sprawą zajmuje się komisja antymobbingowa. Czy komisja zakończyła już swoją pracę?
- Działania komisji trwają, prawdopodobnie zakończy swoją pracę w sierpniu. I tutaj nic więcej nie mogę powiedzieć, ponieważ czynności komisji są objęte tajemnicą.
Czyli w sierpniu będziemy już wiedzieli, po której stronie leży racja: po lewej, po prawej, czy może pośrodku.
Myślę, że komisja działając obiektywnie zajmie jednoznacznie stanowisko.
W środowisku pojawiły się jednak plotki, że ta komisja po prostu nie działa.
- W tym miejscu chciałbym pewne rzeczy zdementować. Komisja rozpoczęła swoją pracę niezwłocznie po wpłynięciu zawiadomienia ze strony personelu o możliwym mobbingu. Natomiast stanowiska jednej i drugiej strony zmierzające do zmiany części składu komisji spowodowały, że wszystko przesunęło się w czasie. Te wnioski zostały uwzględnione, doszło do zmian personalnych. Nowych członków komisji zgodnie z przepisami trzeba było przeszkolić, co miało wpływ na przebieg prac komisji. Dodatkowo w jej skład, na wniosek komisji, powołany został prawnik. Szpital zapewnia także ochronę psychologiczną, jeśli któraś z osób takiego wsparcia będzie potrzebowała.
Panie Prezesie, czy zajął już Pan stanowisko w sprawie skargi męża przebywającej na oddziale pacjentki, który twierdzi, że odmówiono mu prawa do obecności w nocy przy umierającej żonie.
- Niezwłocznie po skardze złożonej przez tego pana podjęliśmy działania mające na celu wyjaśnienie tej sytuacji, a następnie udzieliliśmy odpowiedzi. Odpowiedzieliśmy też na pytania, z jakimi zwrócił się do szpitala Rzecznik Praw Pacjenta i teraz czekamy na jego decyzję, która rozstrzygnie, czy zostały naruszone tutaj prawa pacjenta, czy też nie. Zgodnie z wyjaśnieniami, jakie uzyskaliśmy od personelu, ten pan miał możliwość towarzyszenia zmarłej żonie w ostatnich chwilach i z tej możliwości skorzystał.
Są przepisy dotyczące praw pacjenta, które wskazują, że jeśli rodzina ma potrzebę przebywania w szpitalu z osobą bliską – ma takie prawo pod warunkiem, że nie może zakłócać spokoju i naruszać praw innych pacjentów. W przedmiotowej sytuacji należy wskazać, że to była sala żeńska, 6-osobowa i nie mieliśmy możliwości w danej chwili przeniesienia pani do mniejszej sali. Według wyjaśnień personelu, tamtej nocy i w ciągu dnia zawsze ktoś przy tej pacjentce przybywał. Ten pan według wyjaśnień personelu był wieczorem, poszedł do domu i na drugi dzień wrócił, by w ostatnich godzinach być przy żonie.
Poszedł, bo usłyszał, że na noc zostać nie może.
- Z uzyskanych od personelu wyjaśnień wynika, że nikt nie zabraniał pobytu przy pacjentce. Personel poinformował, że jest to sala żeńska, wieloosobowa. Przy pacjentce mogła czuwać osoba bliska i tak było. Pan przyszedł na drugi dzień. Zapewniono mu możliwość przebywania z żoną do ostatnich chwil.
Kończy Pan swoją misję w Ostrzeszowskim Centrum Zdrowia. Odchodzi Pan dlatego, że czuje się zmęczony atmosferą wokół Szpitala, czy może kazano Panu odejść?
- Zaprzeczam jednemu i drugiemu. To jest moja decyzja podjęta ze względu na sytuację osobistą. Przypadkowo zbiegła się w czasie z wydarzeniami, które ostatnio mają miejsce wokół Szpitala. Nikt mi nie kazał odejść, atmosfera nie jest też argumentem, aby podjąć taką decyzję. To są moje sprawy osobiste i taką decyzję podjąłem.
Ale przecież spotkał się Pan jednak z wyraźną krytyką ze strony niektórych radnych.
- Każdy ma prawo do swobody wypowiedzi, w tym kwestionowania stylu zarządzania czy podejmowanych decyzji. Takie zarzuty pojawiają się i pojawiały w publicznych wypowiedziach nie tylko wobec mojej osoby, ale także wobec moich poprzedników czy też dyrektorów innych szpitali. Kwestią dyskusyjną pozostaje ich zasadność.
W jakiej kondycji zostawia Pan OCZ?
- W mojej ocenie kondycja szpitala jest dobra. W 2024 roku spółka osiągnęła najlepszy w ostatnich 10 latach wynik finansowy, uzyskaliśmy bowiem zysk na poziomie 750 tys. zł.
A jak wygląda jej zadłużenie?
- Narastające zadłużenie szpitala z lat poprzednich jest na poziomie ok. 5,8 mln zł. I jest to zadłużenie, które w przyszłości jest możliwe do spłaty, ponieważ w tym roku sytuacja jest równie dobra, co w 2024 r., kiedy osiągnęliśmy zysk. Szpital funkcjonuje bez przeszkód. Utrzymujemy płynność finansową, pomimo pewnych zaległości w płatnościach ze strony NFZ. Mówimy tutaj o częściowej zaległości za świadczenia nielimitowane w zakresie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej jeszcze za pierwszy kwartał tego roku. Sytuacja jest stabilna. Uważam, że zostawiam szpital w zupełnie innym lepszym kształcie, w innym stanie funkcjonowania, niż go zastałem kilka lat temu.
Czyli czuje się Pan spełniony?
- Uważam, że wraz z całą dyrekcją szpitala i personelem, który częściowo był też powołany przeze mnie, wykonaliśmy naprawdę bardzo dużo pracy, co przełożyło się na wizerunek szpitala, jak również na jakość leczenia. Wzrosła znacznie liczba hospitalizowanych pacjentów oraz liczba wykonywanych u nas zabiegów operacyjnych. W ubiegłym roku przyjęliśmy do szpitala nieco ponad 6200 pacjentów i wykonaliśmy ponad 1600 zabiegów. Co istotne w ciągu ostatnich 3 lat przychody szpitala wzrosły o około 50%.
A co z pododdziałem ortopedycznym w sytuacji, kiedy kilku pracujących u was ortopedów zasiliło nowo powstały oddział ortopedyczny w Kępnie?
- Zapewniam, że pododdział ortopedyczny dalej będzie funkcjonował w ramach oddziału chirurgicznego, dalej będziemy wykonywać zabiegi. Ja ze swojej strony mogę deklarować, że nie będzie takiej sytuacji, że nagle zabraknie nam ortopedów. Będziemy z tymi lekarzami współpracować nadal na dotychczasowych zasadach.
W ramach ogłoszonego przez NFZ konkursu OCZ złożyło wniosek na ortopedię planową. Nie udało się.
- Nie udało. To miał być zupełnie nowy oddział. Obecnie wykonujemy jednak zabiegi planowe w ramach oddziału chirurgicznego, pozwala nam na to kontrakt i jest to dla nas najbardziej opłacalne.
Jakie zabiegi?
- Zabiegi kończyn dolnych i kończyn górnych, zarówno te drobne jak i bardziej skomplikowane. Głównie planowe, ale jeśli jest taka potrzeba również ostro dyżurowe.
Jakie przesłanie chciałby Pan zostawić swojemu następcy?
- Żeby dobrze zarządzał szpitalem.
Tylko tyle? Co Pana zdaniem jest teraz najważniejsze dla ostrzeszowskiego Szpitala, nad czym się trzeba skupić?
- Na rozbudowie szpitala, bo to jest ta główna inwestycja i największe wyzwanie, oraz na utrzymaniu personelu, zarówno lekarskiego, jak i pielęgniarskiego. Uważam jednak, że decyzje nowego prezesa będą podejmowane w oparciu o jego wizję rozwoju.
A Pana wizja była jaka?
- Objąłem stanowisko w bardzo trudnym momencie. Budżet nie był zrównoważony, stąd konieczność podjęcia szybkich działań restrukturyzacyjnych. Podjąłem decyzje o optymalizacji kosztów w niezbędnym zakresie, ale przede wszystkim zwiększeniu przychodów szpitala poprzez rozwój oferty medycznej. Każdy prezes podejmuje decyzje według przyjętej strategii. Ja uważam, że decyzje podejmowane przeze mnie w ciągu tych 3 lat były dobre, bo przyczyniły się do ustabilizowania sytuacji finansowej szpitala i poszerzenia oferty medycznej - choćby ortopedia, endoskopia, poradnia położniczo-ginekologiczna, poradnia chirurgiczna, dwie poradnie pohospitalizacyjne. Pod kątem estetycznym, wizerunkowym widać, gdy wchodzi się do szpitala, że on inaczej, lepiej wygląda. Przeprowadziliśmy liczne remonty, poprawiła się infrastruktura. Zakupiliśmy nowy sprzęt, na który wydaliśmy dość duże pieniądze jak na nasz szpital. Mówię tutaj o kilku milionach zł.
Jaki sprzęt?
- Na blok operacyjny zakupiliśmy nowe aparaty do znieczuleń, nowe lampy operacyjne, stół operacyjny. W tym roku zakupiliśmy nowy artroskop i laparoskop, co pozwala nam w tej chwili na optymalne wykorzystanie dwóch sal operacyjnych. Na oddział internistyczny zakupiliśmy w tym roku 15 łóżek, co stanowi prawie 50%. Do tego wyremontowaliśmy łazienki na chirurgii i na pierwszym piętrze, gdzie zaadaptowaliśmy część oddziału ginekologiczno-położniczego na potrzeby oddziału chirurgicznego. To powodowało też konieczność częściowej przebudowy oddziału ginekologiczno-położniczego, gdzie też zrobiliśmy bieżące remonty, choćby wymianę pionów kanalizacyjnych i wodnych. Jest nowy tomograf komputerowy, mamy nową pracownię rentgenowską z 2 nowymi aparatami RTG. Stworzyliśmy nowy gabinet USG. Stworzyliśmy i uruchomiliśmy również zupełnie nową pracownię endoskopii. To najważniejsze inwestycje i zakupy, do których dochodzą liczne pomniejsze.
Na stronie siepomaga.pl trwa zbiórka na modernizację oddziału pediatrycznego. Jedni się cieszą, inni krytykują, że o to powinien zadbać Szpital. Przypominają też, że wcześniej taka zbiórka przeprowadzona została na rzecz zakupu dla pogotowia ratunkowego nowej karetki?
- Inicjatywa wyszła ze strony personelu. Ostatni remont na tym oddziale był robiony w 2001 r. Nasz budżet nie jest z gumy, tym bardziej, że trwa rozbudowa szpitala. Pojawił się pomysł, żeby zorganizować taką zbiórkę. Liczymy na to, że dzięki niej uda się uzbierać potrzebne środki. Uważam, że Szpital tak naprawdę nie jest własnością Powiatu, prezesa czy zarządu, ale wszystkich mieszkańców. To nie jest prywatna instytucja, to jest instytucja mająca służyć wszystkim mieszkańcom i chcieliśmy, żeby każdy, kto ma możliwość wsparcia szpitala, mógł coś takiego zrobić. Nie prowadzimy żadnej fundacji, ale taka zbiórka może nam znacząco pomóc, może pozwolić na zdobycie dodatkowych środków, ponieważ wiemy, że jednak gros tych kosztów będzie po stronie szpitala.
Jerzy Bińczak
Wywiad ukazał się w aktualnym (od 12 sierpnia) wydaniu Twojego Pulsu Tygodnia.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz