- Jedna przyniosła pączków, druga ogórka kiszonego, gzickę czy niepodojadane kiełbasy. Były różne figle, konkursy, grali i w dupnioka i w co ino – przypomniała kierownik zespołu Zaprośnianki Bożena Zadka. To dzięki nim Podkoziołek wrócił w minioną niedzielę w pełnej krasie do Kraszewic. I to z przytupem.
[FOTORELACJA]1922[/FOTORELACJA]
Aby przywrócić tradycję popularnego jeszcze w XX wieku Podkoziołka Bożena Zadka myślała już od dawna. Swoim pomysłem zaraziła cały zespół, wsparcie znalazła w Urzędzie Gminy, do wspólnej zabawy zaprosiła też Kapelę Ludową z Brzezin.
Odzew mieszkańców gminy przerósł najśmielsze oczekiwania. Wejściówki były po 20 zł i już ładnych kila dni przed imprezą ich zabrakło. 1 marca sala OSP w Kraszewicach pękała w szwach. Jadła na stołach nie brakowało.
- Podkoziołek to przede wszystkim kobity latały za nim – przypomniała tym niezorientowanym Bożena Zadka. - Zmówiły się. Jedna przyniosła pączków, druga ogórka kiszonego, gzickę czy niepodojadane kiełbasy. A chłopy zaś załatwiły gorzołeckę, no i oczywiście musiała być jakaś kapela. Pojechali do śp. Pietka Plewy, un groł na akordeonie, a jedną nogą bębnił na bębnie. Meble poodsuwali na boki, zeszło się porę par i były tańce, hulanki, swawole, aż się deski na podłodze łumały. Były różne figle, były różne konkursy, grali i w dupnioka, i w co ino. I my też dzisiaj państwu chcemy to przybliżyć, jak to dawnej było. Jak ja bynajmniej pamiętam, bo w naszym domu odbywały się takie podkoziołki, bo miałam rodziców takich, co byli i do tańca, i do różańca. Oczywiście było dużo śpiwów. (…) ,,Jak ostatki, to ostatki, niech się trzynsą babom zadki…’’ - zaciągnęła.
Sam pomysł organizacji Podkoziołka okazał się strzałem w dziesiątkę. Wydaje się więc pewne, że impreza ta już na stałe wpisze się w kalendarz gminy. JUR
WIĘCEJ: we wtorkowym wydaniu Twojego Pulsu Tygodnia
[WIDEO]422[/WIDEO]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz